środa, 23 lutego 2011

Warsztaty kulinarne dla blogerek i kilka słów o rybach

W piątek popołudniu miałam zaszczyt i przyjemność wziąć udział w pierwszych warsztatach kulinarnych dla blogerek organizowanych przez Makro. Po pierwsze to wspaniałe doświadczenie i okazja do poznania innych, którzy tak samo jak ja uwielbiają dobrze zjeść i którzy lubią gotować, po drugie można nauczyć się dobrze przyrządzać rybę, a to - wbrew pozorom - sztuka. Jest się wśród swoich - nikt się dziwnie nie patrzy gdy zbyt długo mówisz o jedzeniu ;)

Było nas w sumie kilkanaście osób - same kobiety, gotowałyśmy parami, pod czujnym okiem Grzegorza Kazubskiego, Executive Chief MAKRO Centrum Horeca, zdobywcy prestiżowej nagrody Oskara Kulinarnego za rok 2006 [który chodził po kuchni i sprawdzał jak sobie radzimy]. Byłam w duecie z Komarką, przemiłą dziewczyną.

Nie wiedziałam, że to będzie TAK wyglądać. Miałam pewne obawy, że upchną nas w stacji rybnej sklepu i szef kuchni będzie robił rybę, a my się będziemy przyglądać. Pomyliłam się bardzo! ...Bo przywitano nas szwedzkim stołem uginającym się od smacznych dań, zaprowadzono do prawdziwej kuchni ze stoiskami roboczymi wyposażonymi w mnóstwo gadżetów [w tym KA którego bardzo pożądam]. Robiliśmy dwa dania razem z kucharzem - łososia z grilla z salsą pomidorową i ryżem jaśminowym oraz halibuta na groszkowo-ziemniaczanym puree [ten drugi jest absolutnie pyszny].

Wielu cennych wskazówek dotyczących ryb udzielił nam Grzegorz Kazubski. Po pierwsze świeżość ryby. Jak poznać? Po oczach: powinny być jasne i szkliste. Po dotyku: nie można jej uszczypnąć. Po trzecie: skrzela [ciemny kolor u nieświeżych ryb].

A jeśli ryba pokryta jest śluzem? To dobrze.

Od dawna cenię sobie ryby w Makro, teraz będę je cenić tym bardziej. Kiedy są dostawy świeżych ryb [przynajmniej w Warszawie]? We wtorek i w czwartek? Kiedy zatem warto je kupować? W środę i w piątek. Makro ma też swojego dostawcę łososia, dlatego trafia on do sklepu w ciągu 48 godzin od połowu.

Poniżej fotorelacja. Widać, że było fajnie?








Zanim kupisz rybę... zwróć uwagę na oznaki świeżości

Jakość i świeżość są podstawowymi warunkami, bez których dobra kuchnia rybna nie byłaby możliwa.

Po złowieniu mięso ryby tężeje, a po kilku godzinach staje się ponownie elastyczne. Podczas dalszego przechowywania mięknie coraz bardziej. Smak ryby jest najlepszy, kiedy mięso staje się na powrót elastyczne, bo wtedy wytwarzają się specyficzne dla ryby substancje zapachowe. Przedstawiamy szybkie i skuteczne sposoby sprawdzenia, czy ryba jest odpowiednio świeża.

Ryba świeża

Oznaki utraty świeżości

Oko 

Oko błyszczące, źrenica czarna, brak zmętnień. Gałka oczna płaska lub lekko wypukła.
Źrenica zmętniała, pokryta mlecznobiałym nalotem. Gałka oczna zapadnięta, wysuszona, w skrajnych wypadkach lekko pofałdowana.

Skóra i mięśnie. Test „odcisku palca”.


Skóra jednolita, błyszcząca, sprężysta, bez ran i ubytków. Mięso zwarte, sprężyste, sztywne. Po naciśnięciu palcem na grzbiet zagłębienie szybko wraca do pierwotnego kształtu.
Skóra matowa, bez połysku. Liczne ubytki łusek. Widoczne przebarwienia, rany, wrzody, ogniska pleśni. Brak sprężystości mięsa na grzbiecie. Po naciśnięciu palcem pozostaje zagłębienie, mięśnie nie powracają do pierwotnego kształtu.

Ości

Żebra (ości) trwale przytwierdzone do powłok brzusznych, nawet po ich znacznym rozłożeniu.
Od strony wewnętrznej żebra (ości) odchodzą wyraźnie od powłok brzusznych – im bardziej, tym świeżość ryby mniejsza.




Skrzela

Skrzela krwistoczerwone. Widoczne listki skrzelowe. Bez przebarwień, plam i ubytków.
Skrzela bladoróżowe, różowobrązowe. Brak możliwości zaobserwowania pojedynczych listków skrzelowych. Wszystkie listki stanowią jedną bezkształtną, pulchną masę.

Płetwy

Jednolite, wilgotne, o naturalnym kształcie.
Poszarpane, przesuszone, z nienaturalnymi ubytkami.


cześć informacyjna dotycząca ryb - z materiałów przekazanych przez Makro 
źródło zdjęć: blogerki i Makro

22 komentarze:

  1. Świetna relacja, Nino. Bardzo podobają mi się tego typu inicjatywy. Od dawna przymierzam się do zwiększenia ilości rybnych dań na naszym stole ale jak przychodzi co do czego to decyduję się zawsze na łososia.
    Widać, że było fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bravo Nina..ja niby te informacje znalam..a teraz juz wiem na pewno i pokaże je męzowi ,będzie widzial przy zakupie - co i jak !
    często jemy pstrąga, mozna z nim wyprawiać różne rzeczy...:)
    Gratuluje super doświadczenia...Pozdrawiam..

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Nino - dzieki,bo nauczyłam się rozpoznawać świeżość ryb! A KA już namierzyłam za niewiarygodną cenę (tylko co ja zrobię z innymi gadżetami...a props gadżetów- te olbrzymy po lewej w czwartym zdjęciu to nie iluzja?)...
    PS 1. Aaaaaaaaaaaa, no i ten wine cellar... kurczę, ciągle marzę o swojej własnej winnicy (shiraz, merlot, pinot gris, sauvignon blanc) z B&B...
    PS 2. Książka Reinharta Crust and Crumb przyszła - toż to sama poezyja, czytuję ją przed snem, bo lepsza od niejednej powieści...

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam kolejną już relację z waszego spotkania w makro i coraz bardziej wam zazdroszczę, że miałyście okazję poznać się przede wszystkim ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super relacja!
    Ja też chciałabym KA :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszko - o tak, mi też się podobają tego typu inicjatywy, mam nadzieję, że zostanę zaproszona na cd ;)

    Mono - och, chciałabym mieć takie doświadczenie, ale informacje pochodzą od organizatorów

    wsamraziku - to iluzja, są normalnej wielkości, po prostu byłu blisko na zdjęciu, KA tylko w USA, to wiem... i przy dobrym kursie; gdybym jednak kupowała taki mikser planetarny, być może rozważyłabym jednak Kendwooda, serię Chef - mam wrażenie że jest silniejszy i lepiej wyposazony
    co do piwnicy z winami - nie marzę aż tak bardzo, ale marzę o czymś innym - o prawdziwej piwnicy w ziemi, na przechowywanie żywności, nalewek i..może też win; książki szczerze zazdroszczę!

    belgio od kuchni - aspekt poznawczy jest nie do przecenienia, tym bardziej że znamy się tylko z blogów

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj było fajnie.Nino. Przypominam za tydzień...wiesz co? Hasło trzydziesty luty ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiem co, wiem ;) mam już ustawioną publikację (=napisany post) - żeby nie zapomnieć! będzie o ósmej rano

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, było fajnie, bardzo fajnie :) I mam nadzieję, że nie był to ostatni raz :)
    Buziak :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gratuluję!! Super te wszystkie informacje!!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szczerze zazdroszczę, bo ja też dostałam zaproszenie, ale nie mogłam pojechać :( Musiała być świetna zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też tak chcę! Dzięki za te przydatne informacje :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Super!Widzę, że wieczór Wam się udał! Oby więcej takich rzeczy się działo! A rady dotyczące ryb szalenie pomocne - dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ninko, dziękuję za super sympatyczne towarzystwo przy patelni :)) I mam nadzieję, do następnego razu! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Komarko - to ja dziękuję! do następnego razu!

    Marta - bardzo się udał, cieszę się, że część informacyjna się przyda :)

    Paulino - czekaj na zaproszenie od organizatorów, warsztaty jeszcze będą

    ka.wo - to szkoda, może uda Ci się następnym razem, bo naprawdę warto

    Słodziutkie okazje - to fajnie

    Tili - no ba!

    OdpowiedzUsuń
  16. Też bym kupiła Kenwooda bo mam dwie rzeczy i jestem bardzo zadowolona :)

    Nina faaajnie Wam było! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo fajna inicjatywa i super profesjonalna relacja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. tylko Kenwood jest chyba brzydszy, prawda? a mnie się marzy oberżyna albo malinowa czerwień [jak mój ulubiony kolor paznokci ;)]

    fikul - cieszę się, że Ci się spodobało :))))

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetne rady z tymi rybami...i fajna sprawa warsztaty kulinarne...hmm...zazdroszczę:)

    OdpowiedzUsuń
  20. bardzo przydatne informacje, cieszę się, że to przeczytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. jest tylko jedno "ale" - tak rzadko można kupić ryby w całości... przeważnie są już po filetowaniu, a wtedy nie można poznać ich świeżości

    OdpowiedzUsuń