wtorek, 28 grudnia 2010

Śledzie na zimno w śliwkowo-cebulowym sosie



Bardzo smaczny śledź. Udane połączenie kilku składników, które mają intensywny smak i aromat, tworzy wyrazisty sos - warzywną otoczkę śledzia. Warto spróbować nie tylko od święta. Przepis podpatrzony u Andrzeja Polana.

Śledzie na zimno w śliwkowo-cebulowym sosie

  • 500-600g płatów śledziowych solonych
  • 1 kg cebuli
  • 200g suszonych śliwek
  • 4 średnie ogórki kiszone
  • 130g koncentratu pomidorowego [2-3 czubate łyżki]
  • 3 łyżki suszonego majeranku
  • sól, pieprz czarny
  • 3 liście laurowe
  • olej


dodatkowo do zalewy do śledzi:


  • 1 szklanka octu 10%
  • 2 szklanki wody
  • 1/2 szklanki cukru
  • 2 średnie cebule
  • 2-3 liście laurowe
  • 1/2 łyżki ziela angielskiego
  • 1/2 łyżki ziaren jałowca


Wykonanie:

Dwukrotne moczenie śledzi:

Śledzie moczymy kilka godzin w wodzie, kilkukrotnie zmieniając wodę. Następnie przygotowujemy zalewę octową: wodę zagotowujemy, dodajemy obraną i pokrojoną w piórka cebulę, przyprawy i po chwili ocet - taką miksturę studzimy i już do zimnej wkładamy śledzie. Śledzie powinny moczyć się w zalewie około 3 godzin.

Wykonanie śledzia po kaszubsku:

Obraną cebulę kroimy w kostkę [albo rozdrabniamy malakserem] i dusimy na dużej ilości oleju, uważając by się nie przyrumieniła; odrobina wody dodana w trakcie duszenia nam w tym pomoże. Dodajemy śliwki suszone pokrojone na mniejsze kawałki, a na koniec ogórki kiszone pokrojone w kostkę (koniecznie obrane ze skórki). Dodajemy czarny pieprz, sól, liście laurowe i na koniec majeranek roztarty w rękach (tak wydobywa się jego aromat). Taki zestaw dusimy pod przykryciem na małym ogniu, aż kolor zrobi się prawie brunatny. Na koniec dodajemy koncentrat pomidorowy. Powstały sos studzimy i przekładamy nim śledzie wcześniej namoczone w delikatnej zalewie octowej.

Odstawiamy do lodówki na minimum jeden dzień w celu połączenia się smaków.

Bądź na bieżąco, polub stronę na fb

15 komentarzy:

  1. narobilas mi smaku na takie sledziki:) pychota:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie jadłam takiego śledzia :) Ciekawa jestem jak smakuje... Bo wygląda pysznie!

    Pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. słyszałam o takich śledziach, ale nigdy ich nie próbowałam, zapowiadają się smakowicie

    OdpowiedzUsuń
  4. Krytyk Kulinarny29 grudnia 2010 22:19

    Zastanawiam się, gdzie Andrzej Polan widział Kaszubę jedzącego takiego śledzia :)

    Abstrahując od tego, że ta wersja śledzie jest smaczna, owszem, to jednak z kaszubszczyzną nie ma nic wspólnego, a sami Kaszubi dziwią się, co to za afera z tymi śledziami po kaszubsku :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Krytyku, znajdź lepszą nazwę, a masz jak w banku, że zmienię. Możemy jednak umownie nazywać tego śledzia tak właśnie, jak nazywamy rybę po grecku albo fasolkę po bretońsku - chociaż oboje wiemy ile te nazwy mają wspólnego z regionami.

    P.S. Tylko nie "śledź w cebuli" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nino - a ja mam jeszcze inny przepis na śledzie po kaszubsku - robie je od kilku lat, bo są bardzo smaczne... ale ciągle słyszę komentarze typu - skąd Kaszubi mieli rodzynki, albo białe wino...na co ja zawsze odpowiadam, że oni byli podróżnikami i przywozili sobie egzotyczne prezenciki z podróży...i stąd jesteśmy i my bardziej obyci z kuchniami innych naroadów...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wsamraziku, może Twoje śledzie są tak samo kaszubskie jak moje, czyli z nazwy tylko? ;) Nie jestem pewna czy lubię śledzie na słodko, ale Ty wynajdujesz fajne przepis [jeszcze wysłany mi przepis na Pad Thai czeka], więc chętnie się jemu przyjrzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. One powinny mieć inną nazwę nie dlatego, że Kaszubi nie znali rodzynek (bo znali a jedną z kaszubskich potraw rodzynkowych jest choćby kura w potrawce w sosie z rodzynkami), tylko dlatego, że śledzie po kaszubsku istnieją od lat i z dawien dawna są to smażone tuszki bałtyckiego śledzia marynowane w zalewie słodko-kwaśnej z cebulą, liściem laurowym i zielem angielskim.

    Dlatego te śledzie pana Andrzeja powinny się inaczej nazywać, zwłaszcza że mamy tutaj kawałki śledzia atlantyckiego jednak.

    Myślę, że śledź Andrzeja Polana byłby tutaj najbardziej stosowny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nazwę zmieniłam, żeby się nikomu nie pomyliło ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ninko - ale Ty jesteś dobroduszna ;=) Ja tam nie zmieniam nazwy, bo... no, bo nie... a śledzie w occie, to śledzie w occie, niekoniecznie Kaszubskie (znają je np. Niemcy i Kociewiacy)...a kurczak w potrawce to również Kociewski przysmak (jadało się go latami w domku rodzinnym)... Chyba zachęciłaś mnie do opublikowania "moich" śledzi po Kaszubsku na blogu... tylko nie w tym tygodniu, bo 3go zaczynam wykłady, a przygotowań bardzo malutko ;=(

    OdpowiedzUsuń
  11. a jakie wykłady wsamraziku, na uczelni?

    nazwę zmieniłam, a co! ;) jeśli nazwa jest zarezerwowana dla innych śledzi i znaczy dla mieszkańców Kaszub to samo co znaczy dla mnie rogal marciński jako Wielkopolanki, to warto to zrobić

    P.S. Opublikuj śledzie kiedy masz czas, ale oby prędko, bo jak odpuścisz sobie bloga na dłuższy czas, to już trudno będzie wrócić, nawet jeśli to blog kulinarny - ech, ile blogów kulinarnych zostało już porzuconych :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Nina, jak długo mogą być te śledzie przechowywane?
    Joanna Bambi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem, ale raczej nie 2 tygodnie, mają jednak sporo cebuli, my chyba jedliśmy tydzień

      Usuń